Jacek Kurek. Jacek Kurek (ur. 28 lipca 1966 w Chorzowie) – polski historyk, eseista, poeta, animator kultury, pedagog, wykładowca uniwersytecki. Od 2016 roku związany z Muzeum w Chorzowie, które od stycznia 2022 r. połączone zostało z Muzeum Hutnictwa w Chorzowie [1] . Absolwent III Liceum Ogólnokształcącego im.
Gerwazy, w odwecie, próbował ranić Jacka, lecz chybił. Stolnik zmarł. Jacek Soplica postanowił uciekać z kraju i zostać kapłanem, Ewa natomiast została wywieziona ze swoim mężem na Sybir i tam umarła młodo. odpowiedział (a) 09.11.2009 o 21:36. Ewa to byla jego miłśc! o ożenił się z pierszą lepszą jak sie zwała?
Newsy. 27.07.2022 13:53. Autor: Aneta Błaszczak. Sylwia Bomba, Jacek Ochman. Jacek Ochman nie żyje. Zmarł były partner Sylwii Bomby. Tabloid dotarł do przyczyny śmierci. Sylwia Bomba w lipcu ubiegłego roku rozstała się z wieloletnim partnerem i ojcem swojej córeczki Antoniny – Jackiem Ochmanem.
Jacek Kurski świętuje rocznicę ślubu z żoną. Ich córeczka rośnie jak na drożdżach!Please Subscribe: https://www.youtube.com/channel/UCTYl1JbLKvNsuHS-5YY-88g?
Czule pożegnał się z żoną i jedzie za ocean. Jacek Kurski znów w TVP. Czułe całusy i pożegnanie z żoną. Data utworzenia: 8 grudnia 2022, 18:10. Jacek Kurski nie opuścił swej żony w
DOBRY Tydzień. September 3, 2019. Daria Trafankowska, Jacek Zejdler. Dziewczyna Tolka Banana. Byli młodzi i piękni, spacerowali uliczkami Łodzi, trzymając się za ręce. Rozstali się, ale ona miała do siebie żal, że nie usłyszała jego wołania o pomoc. Artur Barciś Niezwykła podróż poślubna.
EbxP. Wiedzieliście, że się przyjaźnią? Niedawno pisaliśmy, że Krzysztof Ibisz uświetnił finał „Top Model”. Czekał tam na widowni z pięknym bukietem róż na swoją obecną żonę – Joannę Kudzbalską. Jednak Joanna nie jest pierwszą żoną celebryty. Przypomniała o tym mama Marcina Tyszki, której siedząc na widowni obok słynnego prezentera zebrało się na wspominki. Trzy raz żonaty. Krzysztof Ibisz zanim ożenił się z Joanną Kudzbalską był dwukrotnie żonaty. Pierwszy raz na ślubnym kobiercu Ibisz stanął w 1998 roku. Jego wybranką była Anna Zejdler, którą jak ujawnia Mira Tyszka, poznał dzięki znanemu fotografowi Marcinowi Tyszce. Krzysztof Ibisz z żoną na finale „Top Model”. Zobaczcie, z czym na nią czekał! Dziś oglądałam powtórkę @topmodelpolskatvn . Na żywo za dużo nie pamiętam, posadzono mnie obok Pana @krzysztof_ibisz_official . Ależ z Niego czarująca gaduła, chichotaliśmy cały wieczór, wrócilo wiele wspomnień. Poznaliśmy się ponad ćwierć wieku temu. Marcinek przyjaźnił się z fantastyczną @anna_zejdler , robił z nią pierwsze sesje oraz okładkę do Pani. Pani wisiała sobie w ramce na ścianie w kuchni gdzie Synek miał mini studio. Krzyś wpadł na zdjęcia, zaintrygował się tajemniczą brunetką z okladki. Marcinek postanowił Państwa zapoznać ze sobą, na tyle skutecznie, że w 1998 roku odbył się huczny ślub transmitowany na żywo w TVN( właśnie znalazłam kasetę VHS z nagraniem ) Wtedy to były pionierskie działania, na długo przed show Kardaszianek, a może podpatrzyły relację w polskiej Tv i skopiowały pomysł w Ameryce ? Byliśmy z Romkiem na ceremonii. Marcinek wystroił się w biały garnitur i goście mylili go z druhnami. Zawsze mówiłam, że biel tylko dla panny młodej. Do tej pory zastanawiam się czy ten strój nie przyniósł pecha, gdyż para się rozstała po latach. Całe szczęście Krzyś i Ania mają świetny kontakt i nadal wspominają rodzinę Tyszków z sympatią. Pani Mira, która prowadzi w zabawny sposób swój profil na Instagramie nie zapomniała także o obecnej żonie Krzysztofa. Uważa, że w pewnym sensie jest „babcią tego związku”. (…) Przemiła @joibisz , która pojawiła się na wybiegu jest prawie Córeczką Marcinka. 🙃 W końcu Top Model odkryło Ją dla świata. Mogę śmiało powiedzieć że jestem babcią tego związku. Pan Krzyś szaleńczo zakochany , niech Im się wiedzie! (…) Wiedzieliście, że Krzysztof przyjaźni się z Marcinem od tylu lat? scena z: Krzysztof Ibisz, Joanna Kudzbalska, SK:, , fot. Jacek Kurnikowski/AKPA scena z: Krzysztof Ibisz, SK:, , fot. Jacek Kurnikowski/AKPA scena z: Marcin Tyszka, SK:, , fot. Podlewski/AKPA Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
Przeżył zaledwie 25 lat, ale rola Tolka Banana go „unieśmiertelniła”. 40 lat temu zginął tragicznie Jacek Zejdler. Żył zaledwie 25 lat, a przecież wszyscy go pamiętamy, albo przynajmniej kojarzymy z roli Tolka Banana w legendarnym serialu młodzieżowym w reżyserii Stanisława Jędryki według książki Adama Bahdaja. Jacek urodził się w mojej Łodzi, ukończył wydział aktorski w łódzkiej filmówce. Wspomina go Adam Hohendorff, mój kolega z minionych, łódzkich lat. Byliśmy razem w pierwszym NZS-ie, ja jako początkujący student prawa, a Adam studiował polonistykę. Jacek był tuż po studiach aktorskich. Adam napisał: „Jacek Zejdler, czyli Tolek Banan. Harcerz udający uciekiniera z poprawczaka i nawiązujący kontakt z młodzieżą trudną w kultowym, młodzieżowym filmie. Kariera aktorska stała przed nim otworem. Ile osób zna inną stronę jego działalności? Wiedziałem o nim tylko z zasłyszenia, ale wiele dopowiedziały mi papiery z IPN, które pokazują go jako chłopaka z fantazją, odważnego, wrażliwego na zło tamtych czasów i z tego powodu na celowniku bezpieki. Był studentem aktorstwa na łódzkiej «filmówce» i tam w roku 1976 zbierał podpisy w obronie represjonowanych robotników z Radomia i Ursusa. Był też jednym z inicjatorów próby stworzenia w Łodzi, po zamordowaniu przez bezpiekę krakowskiego studenta Pyjasa – Studenckiego Komitetu Solidarności. Raz udało mu się przedrzeć na spotkanie aktywu SZSP z ministrem kultury i tam zdołał zadać niewygodne pytanie, dlaczego w Polsce Ludowej nie wydaje się Gombrowicza. Takich odważnych epizodów w jego krótkim życiu nie brakowało. Zginął tragicznie. Dziś już trochę zapomniany. Cieszę się, że w niedawnej publikacji miałem okazję choć wspomnieć o niektórych epizodach z jego udziałem. Czas życia zależy od wielu okoliczności, ale czas pamięci już od nas samych”… Maciej Białecki przypomina natomiast, że Zejdler był synem „Basi”, łączniczki batalionu AK „Zaremba”-„Piorun”, więźniarki Stalagu Oberlangen, po wojnie doktor pediatry i wnukiem majora „Helby”, również Powstańca Warszawskiego, Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Z kolei Filip Łobodziński, który poznał go na planie kultowego serialu Jędryki, podkreśla: „Jacek odmienił moje życie: pokazał mi «Ilustrowany Tygodnik Rozrywkowy» Janczarskiego i Kreczmara, pokazał mi, że słowa piosenek mogą nieść treść”. Tyle inni. Od siebie dodam tylko, że Jacek byłby świetnym aktorem; przeżył zaledwie 25 lat, ale tytułowa rola w serialu „Stawiam na Tolka Banana” go „unieśmiertelniła”. A poza tym żyje w sercach tych, którzy go znali i pamiętają tamtą Łódź… Ks. Andrzej Luter duszpasterz i publicysta; asystent kościelny Towarzystwa „Więź”, członek redakcji kwartalnika WIĘŹ i Zespołu Laboratorium WIĘZI, współautor (z Katarzyną Jabłońską) felietonu filmowego „Ksiądz z kobietą w kinie”, pomysłodawca programu telewizyjnego „Rozmowy na koniec wieku”. Autor książek „Ekspostkatolik” i „Kino wiecznie młode”. Publikuje także w „Tygodniku Powszechnym”, miesięczniku „Kino”, portalu w „Dialogu”, „Teatrze” i „Notatniku teatralnym”. Mieszka w Warszawie. Więcej
Mówili o nim, że będzie nowym Zbigniewem Cybulskim lub Gustawem Holoubkiem, a niektórzy porównywali go nawet do Jamesa Deana. Gdy odbierał dyplom w łódzkiej filmówce, był już rozpoznawalny i lubiany przez telewidzów, którzy z chęcią oglądali go w serialu „Stawiam na Tolka Banana”. 2 stycznia 1980 roku milicja znalazła jego ciało w służbowym mieszkaniu w Opolu. Piekarnik był otwarty, a w powietrzu unosił się zapach gazu. Wszystko wskazywało na to, że 25-letni Jacek Zejdler popełnił samobójstwo. Okoliczności jego śmierci do dziś nie są jednak jasne. 25 lata temu Gianni Versace zginął z rąk mordercy Jacek Zejdler: kariera Jacek Zejdler urodził się w styczniu 1955 roku w Łodzi. Pochodził z dobrego domu. Matka była lekarką, ojciec prawnikiem. On wymarzył sobie karierę aktorską. Skończył łódzką filmówkę, a jego kariera nabierała rozpędu. Prawdziwy rozgłos przyniosła mu tytułowa rola w serialu „Stawiam na Tolka Banana”. Zaraz po zakończeniu studiów dostał także etat w Teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi. Prywatnie był szaleńczo zakochany w dziewczynie, która z czasem stanie się jego żoną. Był w czepku urodzony. Wszyscy wróżyli mu wielką karierę. Poznaj więcej wzruszających historii innych polskich gwiazd, których już z nami nie ma: W 1979 roku funkcję dyrektora łódzkiego teatru przejął Bogdan Hussakowski, który zapowiedział zmiany. Wszyscy bali się masowych zwolnień i wprowadzenia nowych zasad. Okazało się jednak, że pracę stracił tylko jeden aktor – Jacek Zejdler – i nikt nie wierzył w to, że był to przypadek. Jeszcze na studiach Jacek Zjedler związał się ze środowiskiem antykomunistycznym i angażował się w działania Komitetu Obrony Robotników. Nie interesował się jednak polityką. Jak mówili jego znajomi, szukał swojego miejsca na ziemi, chciał odnaleźć siebie, a do ruchów opozycyjnych dołączył z powodów moralnych. Podpisywał protesty, chodził na opozycyjne zebrania, przywoził tusz z NRD. Był przesłuchiwany raz lub dwa. Czytaj także: Tajemnice śmierci Zbigniewa Cybulskiego. Tak zginęła legenda polskiego kina Jacek Zejdler: noc sylwestrowa 1979 roku Długo nie był bezrobotny. Dzięki wsparciu swoich kolegów bardzo szybko dostał nową pracę w opolskim Teatrze im. Jana Kochanowskiego. Znajomi zauważyli jednak, że jest ciągle przygnębiony. Wyprowadził się z Łodzi, a jego stosunki z żoną stawały się coraz bardziej oziębłe. Dodatkowo niektórzy przyjaciele mówili, że żyje w ciągłym strachu, ponieważ jest szantażowany przez SB. Noc sylwestrową 1979 roku spędził w mieszkaniu dyrektora teatru – Bohdana Cybulskiego. Było dużo ludzi i było dużo alkoholu, którego młody aktor sobie nie żałował. W końcu między nim a Bohdanem Cybulskim wybuchła kłótnia. Podobno dyrektor go skrytykował. Zdenerwowany Jacek Zejdler wybiegł z mieszkania, wsiadł do małego fiata swojej koleżanki i odjechał. Rano znajomi zobaczyli, że auto jest perfekcyjnie zaparkowane pod blokiem aktora i odetchnęli z ulgą. 2 stycznia do drzwi Wandy Wieszczyckiej, aktorki grającej razem z Jackiem Zejdlerem, zapukała sprzątaczka. „Ten pani młody przyjaciel, aktor, nie otwiera drzwi, a tam czuć gaz” – powiedziała. Wezwano milicję i pogotowie. Gdy funkcjonariusze weszli do mieszkania, zobaczyli, że Jacek Zejdler leży w śpiworze przy otwartym piekarniku. Rzeczywiście czuć było gaz. Korki były wykręcone tak, by nie mogło dojść od wybuchu. Czytaj także: Przyczyny śmierci Dariusza Siatkowskiego nigdy nie zostały wyjaśnione... Jacek Zejdler (z lewej) na planie filmu INNA, 1976 Fot. EAST NEWS/POLFILM Tajemnicza śmierć Jacka Zejdlera Dlaczego młody i zdolny aktor popełnił samobójstwo? Podobno tydzień wcześniej pojechał do Łodzi, by porozmawiać ze swoją żoną. Małżeństwo chyliło się ku upadkowi, a on nie mógł pogodzić się z rozstaniem. W rozpaczy napisał nawet poruszający i emocjonalny list do swojej koleżanki – aktorki Darii Trafankowskiej. Ta jednak była zajęta przygotowaniami do spektaklu i nie zdążyła odpisać. Nagłą śmiercią młodego aktora zaczęła interesować się cała Polska. Wiele osób mówiło, że prawdziwa przyczyna zgonu została zatajona. Miał być znaleziony w śpiworze, ale jego ciało podobno było związane drutem. Inna teoria mówiła o tym, że Jacek Zejdler utopił się w Wiśle lub Odrze. Niektórzy byli przekonani, że aktor tak naprawdę zginął w wypadku samochodowym. Za wszystkim miały stać Służby Bezpieczeństwa.
„Kraje, w których mieszają się rasy, nie są już narodami” – powiedział w sobotę premier Węgier Viktor Orbán podczas dorocznego przemówienia w Băile Tuşnad w Rumunii, gdzie przedstawił główne cele i kierunki działań swojego gabinetu. „My [Węgrzy – przyp. Red.] nie jesteśmy rasą mieszaną. I nie chcemy stać się rasą mieszaną” – mówił Orbán. Skrajnie prawicowa wypowiedź, nawiązująca do nacjonalistycznych i rasistowskich klimatów w Niemczech i we Włoszech z lat 30., zbulwersowała węgierską opozycję. Problem jednak jest dużo szerszy niż mogłoby się wydawać. Czytaj więcej Właśnie w rumuńskim Băile Tuşnad w 2014 roku po raz pierwszy Orbán powiedział, że chce zbudować na Węgrzech „nieliberalną demokrację”. Dzisiaj Polska pod rządami PiS idzie jego drogą. Kiedy Orbán doprowadził do upadku lub przejęcia większości niezależnych mediów na Węgrzech, w Polsce pod rządami PiS podjęto podobne praktyki. Kiedy Węgry zaczęły walczyć z UE, od której chcą tylko pieniędzy, ale już nie przestrzegania praw i zasad, PiS także poszedł drogą Orbána. System kształtowania nowych elit i oligarchizacja Węgier to kolejny pomysł, który kopiuje władza nad Wisłą. Podobnego przenoszenia węgierskich praktyk na polski grunt jest więcej. Wszak to Jarosław Kaczyński mówił w 2011 roku: „Jestem głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, kiedy będziemy mieli w Warszawie Budapeszt”. Problem w tym, że Budapeszt w Warszawie jest niebezpieczny dla Polaków. Victor Orbán wspierał przez lata działania Putina, którego politycy PiS półgębkiem oskarżają o zabójstwo prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Orbán sprzeciwiał się sankcjom nałożonym na Rosję, mimo że premier Mateusz Morawiecki lobbował za nimi najgłośniej. Dzisiaj premier Węgier twierdzi, że „Zachód prowadzi nieskuteczną politykę wobec Rosji”. A także krytykuje sankcje, co Oleg Nikołenko rzecznik prasowy ukraińskiego MSZ, wprost nazywa „klasyką rosyjskiej propagandy”. Przyjaciel PiS mówi, że „celem powinien być pokój, a nie zwycięstwo Kijowa” i za wojnę w Ukrainie obwinia Zachód. Lista prorosyjskich wypowiedzi Orbána jest długa i na tyle haniebna, że PiS na jakiś czas wyparło się relacji z premierem Węgier, twierdząc że to przyjaciel Donalda Tuska, bo przecież byli w jednej unijnej frakcji, a sam Jarosław Kaczyński po masakrze w Buczy powiedział o węgierskim sojuszniku: „Nie możemy współpracować tak jak dotąd. Jeśli premier Orbán mówi, że nie widzi dokładnie tego, co się zdarzyło w Buczy, to mu trzeba poradzić pójście do okulisty”. Tamte słowa jednak nie przełożyły się na czyny, bo sojusz między rządem Orbána i Morawieckiego wciąż jest silny i niebezpieczny. Świat jest zmęczony wojną na Ukrainie i ekonomiczną ceną, jaką musi ponosić za agresję Rosji. Niektóre rządy, z węgierskim na czele, wolą się dogadać z Putinem, aniżeli ponosić polityczny koszt gniewu społecznego. Tym bardziej, że w krajach przyjmujących Ukraińców dochodzą do głosu skrajnie nacjonalistyczne środowiska. Wypowiedź Orbána wpisuje się w ten trend, który przypomina najczarniejsze karty światowej historii. Od 24 lutego granicę polsko-ukraińską przekroczyło 4,99 mln uchodźców z Ukrainy – informuje Straż Graniczna. Wielu przybyszów przyjechało do nas jeszcze przed wojną, zresztą nie tylko z Ukrainy. Do przyjmowania uchodźców z Czeczeni zachęcał sam Mariusz Kamiński, szef MSWiA. Na ulicach wielu polskich miejscowości można spotkać ludzi odmiennego koloru skóry i „rasy”, jakby powiedział premier Węgier. W Polsce miesza się i łączy w pary z Polakami wielu przybyszów spoza Europy. Czy dla Orbána Polacy nie są już narodem, bo u nas „mieszają się rasy”? Co jeszcze musi zrobić i powiedzieć polityk Fideszu, żeby PiS przejrzało na oczy i zerwało sojusz ze stronnikiem Putina w UE? Rasistowskiej wypowiedzi premiera Węgier nie skrytykował Jarosław Kaczyński ani Mateusz Morawiecki. Nie można udawać, że wypowiedzi Orbána nie było. Nie każdego zaprasza się do swojego domu, nie każdemu podaje się rękę i nie z każdym robi się interesy. Autopromocja Specjalna oferta letnia Pełen dostęp do treści "Rzeczpospolitej" za 5,90 zł/miesiąc KUP TERAZ Budapeszt w Warszawie to nieszczęście dla Polski. Od polityki Orbána rząd PiS powinien się odciąć i jednoznacznie skrytykować jego wypowiedzi. Nie da się być rzecznikiem Ukrainy na świecie, mając za sojusznika przyjaciela Putina. Nie da się być twarzą solidarności i otwartości, puszczając mimo uszu dzielące i niebezpieczne społecznie wypowiedzi. Milczenie też jest zbrodnią.
Gdyby Jacek Zejdler żył, 19 stycznia świętowałby swoje 67. urodziny. Pochodził z dobrego łódzkiego domu: ojciec – adwokat, mama – lekarz pediatra. Uczył się języka angielskiego, żeby rozumieć teksty piosenek. Słuchał Ilustrowanego Tygodnika Rozrywkowego, audycji nadawanej w radiowej Trójce. Typ przystojniaka, ładnego amanta. Skończył III LO im. Tadeusza Kościuszki. Maturę zdał w 1973 r. i został studentem łódzkiej Szkoły Filmowej. Kiedy odbierał indeks, był już popularnym, młodym aktorem, bo Telewizja Polska właśnie emitowała serial "Stawiam na Tolka Banana", a on zagrał tytułowego bohatera. Jacek Zajdler zostaje Tolkiem Bananem To nie był jego debiut. Już w 1966 r. znalazł się w obsadzie serialu młodzieżowego "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa". Zagrał epizodyczną rolę harcerza, pojawił się na chwilę w odcinku trzecim, ale to wystarczyło. Złapał bakcyla. Resztę artykułu znajdziesz pod materiałem wideo: Siedem lat później został głównym bohaterem w kultowym serialu "Stawiam na Tolka Banana" Stanisława Jędryki, zrealizowanym na podstawie powieści Adama Bahdaja. Zagrał Szymka Krusza, który podszywa się pod Tolka Banana – uciekiniera z domu poprawczego. Był najstarszy w grupie młodocianych aktorów. Filip Łobodziński (Julek) wyznał w jednym z wywiadów, że Jacek imponował mu poczuciem humoru i nauczył go słuchać Informacyjnego Tygodnika Rozrywkowego. Zaprzyjaźnili się, już po zakończeniu zdjęć Zajdler kilkakrotnie odwiedził go w Warszawie. Natomiast Agata Siecińska (serialowa Karioka) na łamach "Wysokich Obcasów" wspominała: Agata Siecińska i Jacek Zejdler, czyli Karioka i Tolek Banan Daria Trafankowska – dziewczyna Tolka Banana Ci, którzy poznali Jacka jako studenta filmówki, twierdzili, że ogromna popularność serialu nie zmieniła go. Andrzej Wichrowski, kolega z czasów studenckich, przyznał: W tamtym okresie serce Jacka Zejdlera należało do Darii Trafankowskiej. Hanna Karolak w książce "Duśka. Opowieść o Darii Trafankowskiej" zdradza: Zwolniony z teatru za współpracę z łódzką opozycją? Po skończeniu filmówki Jacek Zejdler dostał etat w Teatrze im. Jaracza, którego dyrektorem był wtedy Jan Maciejowski. W dyplomowym przedstawieniu zagrał Gucia w "Ślubach panieńskich". Aktorka Barbara Wałkówna wspominała: Młody aktor był już wtedy zaangażowany w działalność opozycji. Wspierał, powołany do życia po wydarzeniach Czerwca 1976, Komitet Obrony Robotników, o czym w środowisku aktorskim prawie nikt nie wiedział. Wiedziała Służba Bezpieczeństwa. W 1979 r. nowy dyrektor teatru, Bogdan Hussakowski, uległ naciskom władz – to opinia wielu osób – i zwolnił Zejdlera. Pretekstem był wielki napis KOR, który Jacek i koledzy umieścili na ścianie, gdy grali spektakl z czasów rzymskich. Dzięki wsparciu przyjaciół już we wrześniu znalazł pracę w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Przydzielono mu służbowe mieszkanie. Zaczął niewielką rólkę w "Wojnie chłopskiej" Jonasza Kofty. Wpadł w depresję. W Łodzi zostawił żonę, rozłąka nie służyła małżeństwu. Jacek Zejdel – aktywista Komitetu Obrony Robotników Stowarzyszenie Wolnego Słowa: Noty biograficzne łodzian zasłużonych w działaniach opozycji antykomunistycznej w latach 1976-89 tak podsumowuje działalność Jacka Zejdlera: Koledzy z teatrów nie mieli pojęcia o jego współpracy z opozycją. Wanda Wieszczycka, która ostatnia widziała Jacka żywego, przyznała: Tomasz Filipczak, działacz antykomunistyczny, tak ocenia Jacka Zejdlera – aktywistę Komitetu Obrony Robotników: Natomiast Józef Śreniowski, członek KOR, stwierdził: Czy Jacek Zejdler popełnił samobójstwo? Nadszedł 31 grudnia 1979 r. Jacek bawił się na imprezie sylwestrowej w mieszkaniu dyrektora opolskiego teatru, Bohdana Cybulskiego. Było dużo alkoholu. Doszło do kłótni z Cybulskim. Wanda Wieszczycka wspominała po latach: "Pamiętam tę scenę jak dziś. Jacek wzburzony wybiegł z mieszkania dyrektora i pobiegł do mojego małego fiata, do którego miał kluczyki. Wybiegłam za nim i krzyczę: Oddaj kluczyki, jesteś po wódce! Ale on mnie odepchnął i odjechał. Wróciłam na imprezę. Rano pojechałam na Koszyka taksówką i zobaczyłam swojego małego fiata zaparkowanego elegancko tyłem do krawężnika. Odetchnęłam. To znaczyło, że wszystko jest w porządku". Tydzień wcześniej Zejdler pojechał do Łodzi, by porozmawiać z żoną. Wrócił załamany. Napisał też list do Darii Trafankowskiej. Hanna Karolak w książce "Duśka. Opowieść o Darii Trafankowskiej" zdradza: Pogrzeb Jacka Zejdlera odbył się 5 stycznia 1980 r., został pochowany na cmentarzu przy ul. Szczecińskiej w Łodzi. Teorie spiskowe. Czy SB zabiła i upozorowała samobójstwo? Nagła śmierć 25-letniego Jacka Zejdlera skłaniała do snucia teorii spiskowych. Jak naprawdę umarł młody aktor? Jedna z nich głosiła, że zginął w wypadku samochodowym, druga – że został zamordowany przez Służbę Bezpieczeństwa, a przed opinią publiczną zatajono, że znaleziono go w śpiworze skrępowanego drutem. Jeszcze inna - że utopił się w Wiśle (chociaż Opole leży nad Odrą); kolejna - że podczas zdjęć do nowego filmu kręconego na Mazurach wskoczył do jeziora i już nie wypłynął, chociaż uchodził za dobrego pływaka. Nie ulega wątpliwości, że Jacek Zejdler był w depresji. Kłopoty w małżeństwie, kłótnia z dyrektorem teatru... Miał dość życia i je sobie odebrał. Jak stwierdził jego kolega: Foto: INPLUS/East News / East News "Stawiam na Tolka Banana" - serial kultowy Materiały źródłowe: Hanna Karolak - Duśka. Opowieść o Darii Trafankowskiej Stanisław Jędryka - Miłości mojego życia Anna Gronczewska: 35 lat temu odszedł Jacek Zejdler, niezapomniany Tolek Banan Zbigniew Górniak: Tolek Banan popełnił samobójstwo Tolek Banan i inni (film dokumentalny) Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: plejada@ Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
jacek zejdler z żoną